![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Tytuł: Zawsze
Fandom: The Vampire Diaries
Ilość słów: 434
Prompt: Katherine/Damon, but i made you and now i take you back na December Meme of Doom
Dla:
akzseinga
Spoilery: nic konkretnego, ale motto jest cytatem z 3x05
A/N: jakkolwiek bardzo lubię Katherine/Damon, to jednak dość rzadko ich piszę, więc stanowczo jestem poza comfort zone... No nic, startujemy z meme i staramy się, żeby było jak najlepiej. Wesołego grudnia, Akzs!
Zawsze
Katherine: What are you doing?
Damon: I thought I'd give it a shot. Truth is, you just don't do it for me any more.
TVD 3x05, The Reckoning
Katherine zawsze wraca w nieodpowiednim momencie.
Za każdym razem daje radę go znaleźć; pojawia się raz na kilka tygodni, czasem raz na kilka lat, i Damona już nawet nie pamięta, kiedy zaczęło go to nudzić. Dostrzega powtarzający się schemat, sztuczki niedziałające już od dziesięcioleci i wytarte, wyświechtane frazy.
(— Mój słodki, niewinny Damon — szepcze Katherine tuż nad jego uchem, a on łapie ją mocno za włosy tylko po to, by udowodnić jej, że się myli.)
***
— To dość żałosne — mówi, kiedy spotykają się znowu, tym razem w jakimś obskurnym barze w New Jersey. — Naprawdę zamierzasz chodzić za mną przez całą wieczność?
— Kto jak kto, ale ty powinieneś cenić wytrwałość.
Katherine nie robi tego bezinteresownie, ponieważ Katherine nie robi niczego bezinteresownie, i Damon daje się wciągnąć w rozmowę w nadziei, że uda mu się dowiedzieć, co knuje tym razem i kto może przez to stracić głowę. Kończy wieczór bez nowych informacji, za to bogatszy o kawałek butelki wbity prosto w wątrobę. Cóż, bywało gorzej.
Nigdy nie dowiaduje się, o co jej wtedy chodziło ani przed kim uciekała, ale Katherine ma sześćset lat i prawdopodobnie więcej wrogów, niż Damon jest sobie w stanie wyobrazić, więc nie warto się nad tym przesadnie zastanawiać. Na wszelki wypadek dzwoni do Stefana z ostrzeżeniem, które ten bez wątpienia zignoruje, a potem zajmuje się swoimi sprawami i w ogóle przestaje myśleć o Katherine.
(Kiedy po czterech latach natyka się na nią na niemal pustym parkingu gdzieś w Ohio, Damon ma w schowku przygotowaną butelkę.)
***
Katherine cały czas próbuje tych samych gierek, i Damon nie jest nawet zdziwiony, kiedy znów znajduje ją w swoim mieszkaniu, grzebiącą mu w filmach albo biorącą kąpiel w jego łazience. Za każdym razem próbuje wyrzucić ją za drzwi, a potem kończy przyszpilony do ściany, ze stopami kilka centymetrów nad podłogą i palcami Katherine miażdżącymi mu gardło.
Zwykle mija kilka minut, zanim odzyska zdolność mówienia; tymczasem łapie głośno powietrze, którego wcale nie potrzebuje, a Katherine śmieje się figlarnie, zupełnie jakby go przejrzała, i od niechcenia rozszarpuje na nim koszulę.
Damon na ogół nawet nie próbuje utrzymać się na nogach, i kiedy Katherine puszcza jego gardło, ciągnie ją za sobą na podłogę, przewracając po drodze stojak na płyty albo jakąś doniczkę. Korzysta z tego, że i tak nie może mówić, pochyla głowę i całuje Katherine w szyję, zastanawiając się przelotnie, dlaczego jeszcze pamięta, że to jej ulubione miejsce, po czym odpycha ją od siebie i robi obojętną minę, dokładnie taką, jakiej ona od niego oczekuje.
(Zawsze kiedy potem zamyka oczy i zaciska palce na jej biodrach, obiecuje sobie, że to już ostatni raz.)
Fandom: The Vampire Diaries
Ilość słów: 434
Prompt: Katherine/Damon, but i made you and now i take you back na December Meme of Doom
Dla:
![[livejournal.com profile]](https://www.dreamwidth.org/img/external/lj-userinfo.gif)
Spoilery: nic konkretnego, ale motto jest cytatem z 3x05
A/N: jakkolwiek bardzo lubię Katherine/Damon, to jednak dość rzadko ich piszę, więc stanowczo jestem poza comfort zone... No nic, startujemy z meme i staramy się, żeby było jak najlepiej. Wesołego grudnia, Akzs!
Zawsze
Katherine: What are you doing?
Damon: I thought I'd give it a shot. Truth is, you just don't do it for me any more.
TVD 3x05, The Reckoning
Katherine zawsze wraca w nieodpowiednim momencie.
Za każdym razem daje radę go znaleźć; pojawia się raz na kilka tygodni, czasem raz na kilka lat, i Damona już nawet nie pamięta, kiedy zaczęło go to nudzić. Dostrzega powtarzający się schemat, sztuczki niedziałające już od dziesięcioleci i wytarte, wyświechtane frazy.
(— Mój słodki, niewinny Damon — szepcze Katherine tuż nad jego uchem, a on łapie ją mocno za włosy tylko po to, by udowodnić jej, że się myli.)
***
— To dość żałosne — mówi, kiedy spotykają się znowu, tym razem w jakimś obskurnym barze w New Jersey. — Naprawdę zamierzasz chodzić za mną przez całą wieczność?
— Kto jak kto, ale ty powinieneś cenić wytrwałość.
Katherine nie robi tego bezinteresownie, ponieważ Katherine nie robi niczego bezinteresownie, i Damon daje się wciągnąć w rozmowę w nadziei, że uda mu się dowiedzieć, co knuje tym razem i kto może przez to stracić głowę. Kończy wieczór bez nowych informacji, za to bogatszy o kawałek butelki wbity prosto w wątrobę. Cóż, bywało gorzej.
Nigdy nie dowiaduje się, o co jej wtedy chodziło ani przed kim uciekała, ale Katherine ma sześćset lat i prawdopodobnie więcej wrogów, niż Damon jest sobie w stanie wyobrazić, więc nie warto się nad tym przesadnie zastanawiać. Na wszelki wypadek dzwoni do Stefana z ostrzeżeniem, które ten bez wątpienia zignoruje, a potem zajmuje się swoimi sprawami i w ogóle przestaje myśleć o Katherine.
(Kiedy po czterech latach natyka się na nią na niemal pustym parkingu gdzieś w Ohio, Damon ma w schowku przygotowaną butelkę.)
***
Katherine cały czas próbuje tych samych gierek, i Damon nie jest nawet zdziwiony, kiedy znów znajduje ją w swoim mieszkaniu, grzebiącą mu w filmach albo biorącą kąpiel w jego łazience. Za każdym razem próbuje wyrzucić ją za drzwi, a potem kończy przyszpilony do ściany, ze stopami kilka centymetrów nad podłogą i palcami Katherine miażdżącymi mu gardło.
Zwykle mija kilka minut, zanim odzyska zdolność mówienia; tymczasem łapie głośno powietrze, którego wcale nie potrzebuje, a Katherine śmieje się figlarnie, zupełnie jakby go przejrzała, i od niechcenia rozszarpuje na nim koszulę.
Damon na ogół nawet nie próbuje utrzymać się na nogach, i kiedy Katherine puszcza jego gardło, ciągnie ją za sobą na podłogę, przewracając po drodze stojak na płyty albo jakąś doniczkę. Korzysta z tego, że i tak nie może mówić, pochyla głowę i całuje Katherine w szyję, zastanawiając się przelotnie, dlaczego jeszcze pamięta, że to jej ulubione miejsce, po czym odpycha ją od siebie i robi obojętną minę, dokładnie taką, jakiej ona od niego oczekuje.
(Zawsze kiedy potem zamyka oczy i zaciska palce na jej biodrach, obiecuje sobie, że to już ostatni raz.)
no subject
Date: 2011-12-01 08:09 pm (UTC)